Małe a cieszy

Mój ulubiony czarodziejski produkt w kuchni? Drożdże! Musieliście choć raz być świadkami tej niezwykłej przemiany, jeśli nie nic nie stoi na przeszkodzie. Odrobina drożdży,ciepły płyn,cukier i szczypta mąki- proces czary-mary rozpoczęty. Większość ludzi twierdzi 'nie potrafię piec drożdżowego'. Moim skromnym zdaniem każdy potrafi,wystarczy spełnić dwa warunki. Po pierwsze posiadać niezbędne składniki,po drugie posiadać jeden niezbędniejszy ;) Mam na myśli odrobinę miłości, którą należy się z nimi podzielić. Obdarować je taką małą szczyptą. W takiej sytuacji nasz magiczny produkt nie odmówi nam posłuszeństwa.

                           

Bułeczki z wiśniami
(na bazie przepisu Liski)

300g mąki (użyłam tortowej)
pól szklanki mleka
łyżeczka drożdży instant
łyżka cukru
jajko
50g miękkiego masła
odrobina esencji waniliowej lub szczypta cukru waniliowego
pół łyżeczki soli

nadzienie: zesmażone, wydrylowane wiśnie z dodatkiem cukru (ilość zależy od naszych upodobań,ja użyłam świeżo robionych powideł)

Do rondelka wlać mleko, dodać masło, cukier, sól i wszystko podgrzać. W misce zaś wymieszać mąkę i drożdże. Gdy mieszanka w rondelku przestygnie wbić jajo. Zawartość rondelka przelać do miski z mąką i drożdżami. Wyrabiać ręcznie. Przykryć lnianą ściereczka i pozostawić na ok1,5h w ciepłym miejscu do wyrośnięcia ( bez przeciągów).
Ciasto podzielić na 8 lub 10 części, w zależności jakiej wielkości preferujemy bułeczki. Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Rozpłaszczyć ciasto w dłoni i nadziewać wiśniami,uformować kulę. Bułeczki układać na papierze, w odległości min. 3cm od siebie aby podczas pieczenia nie posklejały się. Tak przygotowane bułeczki przykryć powtórnie ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (ja robię to w nagrzanym ówcześnie piekarniku). Pozostawić na min. pół godz. Przed pieczeniem bułeczki można posmarować delikatnie masłem i posypać cukrem, lub pokryć odrobiną mleka albo rozbełtanym jajkiem.
Piekarnik rozgrzać do 200°C, piec ok 20min. Wystudzić.



Pochłaniać z bananem na buzi! ;)

Na początek- na słodko

Gdy pogoda nie rozpieszcza, gdy brak jakichkolwiek chęci lub gdy po prostu potrzebujemy doładowania naszych baterii ja stosuje jedyna, sprawdzona mi metodę. Ze spokojnym sumieniem mogę wam ja polecić- po prostu Enjoy the Flavour! ;)

Na początek coś w wersji 'małe a cieszy'. Przepis sprawdzony i niezawodny, zasłużył nawet na kartkę w moim kajeciku przepisowym. W skrócie małe, czekoladowe i aromatyczne.

MUFFINY intensywnie CZEKOLADOWE
(na bazie muffin Nigelli)

suche:  250g mąki
           160g cukru pudru
           100g czekolady gorzkiej
           2 łyżki kakao
           2 łyżeczki proszku
           1/2 łyżeczki sody
           szczypta soli
           (opcjonalnie odrobina cukru waniliowego i/lub szczypta nasion wanilii)
mokre: 250ml mleka
           80-90ml oleju
           jajko
           kilka kropel ekstraktu waniliowego

Do jednej miski wsypać suche składniki,czekoladę pokroić w male kosteczki(odrobinę odłożyć do posypania po górze).  Do drugiej miski wlać mokre składniki,ekstrakt dodać wedle własnych upodobań. Do miski ze suchymi składnikami wlać mokre. 
Piekarnik rozgrzać do 180°C. Napełniać foremki do min. 3/4 wysokości. Po górze posypać każdą muffinę odrobiną posiekanej czekolady. Piec 20-25min w zależności jak pracuje piekarnik.



Jeść jeszcze ciepłe, najlepiej smakują z kubkiem zimnego mleka. Następnego dnia z filiżanką ulubionej kawy wcale nie smakują gorzej ;)